Pamiętam to jak dziś.
Moje pierwsze doświadczenia w temacie: sprzedaż mieszkania a pośrednicy
Czas spędzony na tworzeniu treści ogłoszenia – by zawierało wszystkie niezbędne informacje – według mnie oczywiście – oraz zachwalało atuty mieszkania.
Wybór zdjęć – miałam porobionych ich naprawdę dużo – i zastanawianie się które dodać – na portalach można dodać ściśle określoną, ograniczoną ilość zdjęć. Co oczywiście znacznie mnie ograniczało – i sprawiało że nie mogłam się zdecydować które najfajniejsze i najlepiej pokazują urok mieszkania.
Potem dane kontaktowe. Przynajmniej z 5 razy sprawdzałam czy numer telefonu jest poprawny, to samo adres e-mail.
W końcu klik – i w części portali za darmo – w innych za opłatą – ogłoszenie wylądowało na stronach internetowych.
Ogłoszenie dodałam późnym wieczorem.
A od rana dnia następnego się zaczęło….
Jeszcze nie zdążyłam wysłać dzieci do szkoły i już pierwszy telefon.
Numer nieznany – z podekscytowaniem odbieram – może ktoś dzwoni w sprawie mieszkania…..
I Bingo – telefon w sprawie mieszkania.
Uprzejmy pan dopytuje się o szczegóły – po czym wyjaśnia – jestem pośrednikiem nieruchomości. Pracuję w firmie…… (tu wstawcie sobie jaką firmę chcecie) i profesjonalnie zajmę się sprzedażą Pani mieszkania.
To moje pierwsze mieszkanie – jestem totalnie zielona – więc się dopytuję – o co chodzi. Co mi jest w stanie zaoferować, jak chce sprzedać mieszkanie. Słyszę – o szczegółach dowiem się po podpisaniu umowy o pośrednictwo w sprzedaży mieszkania – najlepiej na wyłączność.
Jestem na tyle przytomna – że na nic się nie zgadzam – proszę o wysłanie wszystkich danych na e-mail. Zapoznam się w wolnej chwili.
Odkładam telefon …. i już dzwoni na nowo. Kolejny pośrednik kolejnej firmy….
W ciągu najbliższych 8 godzin kiedy jestem już w pracy – następne telefony. Po dziesiątym przestaję liczyć – a oni dzwonią dalej.
Pośrednicy…. Czuję się jak ostatni stojący okaz kukurydzy na polu splądrowanym przez plagę szarańczy.
Każdy ma nadzieję uszczknąć choć trochę dla siebie. Ja i moje mieszkanie najmniej ich interesują. Najważniejsze jest podpisanie umowy.
Gdy przestaję być ugodowa – i nie daję choć cienia nadziei na podpisanie umowy – zaczynają się pertraktacje i przekonywanie mnie na nowo. Część z pośredników ma już nawet gotową gadkę na taka okazję. Wygląda ona mniej więcej tak.
Mam klienta/Mojemu klientowi bardzo spodobało się mieszkanie, które chce pani sprzedać. Jednak nie przyprowadzę go do Pani i nie zaprezentuje mieszkania – dopóki nie podpiszemy umowy.
Oczywiście w 99% to ściema. Klienta nie ma – to jedynie tekst by przekonać mnie do podpisania kolejnej umowy.
Ostatecznie na to mieszkanie podpisałam 5 albo 6 umów z biurami pośredniczącymi w sprzedaży nieruchomości.
Z reguły wyglądało to tak – że ich usługi ograniczały się do zrobienia kilku słabej jakości zdjęć aparatami umieszczonymi w telefonach. Ani jeden nie doradzał mi jeśli chodzi o home staging.
Od ani jednego nie usłyszałam, ze dobrze byłoby pochować garnki z kuchenki i płyny z wanny.
Jeden z pośredników – ale to już z polecenia – a nie wydzwaniających nagminnie do mnie – faktycznie przyprowadził profesjonalnego fotografa z odpowiednim sprzętem i umieścił w ogłoszeniach zdjęcia lepszej jakości niż moje. W między czasie o garnkach i płynach doczytałam – i sama pochowałam przed sesją zdjęciową 😉
Ogłoszenie sprzedaży mojego mieszkania po podpisaniu tych kilku umów zaczęło żyć własnym życiem. Na jednym portalu pojawiło się 5 – 10 ogłoszeń dotyczących jego sprzedaży. W wielu z nich niestety były błędne dane. Najczęściej nie zgadzał się metraż, rok budowy bloku, zdarzały się pomyłki w sposobie ogrzewania mieszkania. Miałam ogrzewanie miejskie – gdzieś tam pojawiło się ze jest gazowe. I mocno się zdziwiłam jak dostałam e-mail z zapytaniem jaki piecyk gazowy jest używany do ogrzewania mieszkania. Cena mieszkania też w każdym ogłoszeniu była inna.
Telefony od pośredników otrzymywałam jeszcze 2 – 3 tygodnie od umieszczenia ogłoszenia. Wtedy już mieliśmy opracowany tekst: umowę podpiszę dopiero wtedy, gdy przyprowadzicie klienta gotowego na podpisanie umowy przedwstępnej 🙂
Jak zakończyły się nasze perypetie ze sprzedażą mieszkania?
Ostatecznie sprzedaliśmy je. Z pośredników, z którymi podpisaliśmy umowy – najbardziej zaangażowany okazał się ten z polecenia. Niestety nie miała szczęścia – i to nie ona sprzedała nam mieszkanie.
Sprzedała je pośredniczka z drugiego krańca Polski – która szukała mieszkania nad morzem dla swoich klientów – i z którą do chwili podpisania umowy przedwstępnej z klientami – nie mieliśmy podpisanej żadnej umowy.
Jeszcze jedna pośredniczka była bardzo aktywna i też prawdopodobnie sprzedałaby nam to mieszkanie – gdyby miała choć trochę więcej czasu. Też umowy pośrednictwa z nią nie zawarliśmy.
Jakie nasunęły mi się wnioski po tych naszych perypetiach.
W pośrednictwie tak jak wszędzie – są profesjonaliści i rzemieślnicy. Rzemieślnicy skupiają się na wertowaniu internetu w poszukiwaniu nowych ofert osób prywatnych by choć podpisać umowę na pośrednictwo w sprzedaży. I po dodaniu ogłoszenia w necie – z reguły z błędami – uważają, że ich rola jest skończona. Teraz czekają na telefony. Wyrobili normę (niektóre firmy pośredniczące nakładają na swoich pracowników obowiązek podpisania ściśle określonej liczby umów o pośrednictwo, inne nawet im za to płacą) – teraz czas na zbieranie plonów. Bez doglądania co wyrośnie z tego co posadzili. Stąd wysyp telefonów pośredników.
Natomiast profesjonaliści – Ci którzy mają takie umiejętności i sieć kontaktów, że faktycznie znajdą Ci klienta – nie tracą czasu na podpisywanie umów otwartych na pośrednictwo. Nie twierdzę, że nie jest dla nich ona ważna i nie przykładają do niej żadnej wagi. Po prostu to nie jest ich główny cel. Ich celem jest faktycznie przeprowadzenie transakcji do końca – sprzedanie mieszkania. I na tym skupiają swoją energię.
Z reguły są to ludzie – którzy już podpisali umowę z jakimś innym klientem – na usługę kupna mieszkania. Zobowiązali się do znalezienia mu mieszkanie – według jego własnych prywatnych standardów i za to są wynagradzani. Jak wpisujesz się w to Twoje mieszkanie – masz sprzedaż. Oraz mniejsze koszty jeśli chodzi o skorzystanie z usług pośrednika 🙂 My zapłaciliśmy mniej niż połowę tego co mieliśmy podpisane w umowach otwartych z innymi pośrednikami. czyli wszyscy zadowoleni 🙂
Dlatego moim zdaniem – nie ograniczajcie swoich działań – gdy podpiszecie kilka umów o pośrednictwo. Działajcie dalej. Starajcie się by Wasze ogłoszenie zobaczyło jak największa ilość osób. Nie wierzcie – że oni zrobią to lepiej od Was.
Są tacy, którzy faktycznie to potrafią – ale nie masz pewności – że trafiłeś właśnie na kogoś takiego.
A telefony po prostu trzeba przeżyć. Nawet zapiski – nie interesują mnie oferty biur pośrednictwa dodane w ogłoszeniu – wielu z pośredników nie powstrzymują.
A Wy kogo spotkaliście na swojej drodze? Jakie były Wasze perypetie ze sprzedażą mieszkania